niedziela, 11 marca 2012

[9]-Co ty zrobiłaś?! Nie możemy zawieźć jej na pogotowie!

                         Właśnie miał zaczynać swoją historię gdy do pomieszczenia wpadł Christopher. Był wściekły i pałał nienawiścią. Nieznajomy obrócił się przodem do niego i lekko uśmiechnął.
-Znowu się spotykamy... Kto by pomyślał, że ona znowu będzie nas łączyć.-powiedział zadowolony i przyciągnął mnie do siebie. Wzięłam głęboki oddech, gdy ten przycisnął mnie tak mocno, że nie mogłam oddychać. Uderzyłam go z łokcia w brzuch, ale to nic nie dało.
-To ja nie zrobiłem tego co kazałeś... To moja wina, wypuść ją!-wrzeszczał szatyn patrząc na mnie z przerażeniem. Gdy mój przeciwnik rozluźnił uścisk postanowiłam spytać.
-Powiecie mi co się stało w tym lesie?! I czemu Chris chciał mnie zabić?!-wrzasnęłam z ostatnich sił, a Ian podszedł bliżej.
-Eh... To nie było tak... Nie sugeruj się snami. Widzisz gdy straciłaś pamięć postanowiliśmy to wykorzystać i pomieszać trochę w twojej głowie. Wmówiłem ci, że to Chris chciał cię zabić. To było tak, że była nas czwórka... Ja, ty, Christopher i Victor-wskazał dłonią na mojego oprawcę.- Któregoś dnia Chris wyznał nam, że zakochał się w tobie, że jest gotów poświęcić naszą przyjaźń...-nagle w słowo wszedł mu Victor.
-Byliśmy  wściekli, a ty go jeszcze prowokowałaś, jakbyś liczyła na jego uczucie... W końcu wyjechaliście razem, a my z Ianem postanowiliśmy się zemścić. Teraz już wiemy, że to była sztuczna przyjaźń, a cała nasza trójka kochała ciebie nad życie...-wzdrygnęłam się na myśl, że ktoś taki jak Ian i Victor mógł coś do mnie czuć.
-Jeśli... Czemu chcecie mnie zabić?-spytałam spokojnie.
-To ty zniszczyłaś naszą przyjaźń. Pojawiłaś się tamtego dnia, a my staliśmy się swoimi największymi wrogami-nagle całe tamto wspomnienie wróciło. Pamiętałam to jakbym nigdy nie zapomniała.
-Nie chciałam...-powiedziałam dławiąc się własnymi łzami, a Christopher spojrzał na mnie z politowaniem. Victor wypuścił mnie z uścisku, a ja opadłam na ziemię. Nie mogłam pohamować płaczu, a wiedziałam, że to jedyne co mi pozostało. Już niedługo miałam zginąć z rąk przyjaciela, a to wszystko przez moje dawne uczucie do przyjaciela... Chodź może... nie takie dawne. Nadal czułam z nim bliską więź, ale czy to miłość? Nie mogłam tego stwierdzić w tamtej chwili. Przez chwilę zastanowiłam się gdzie jest policja, której syrenę słyszałam przed chwilą. Nagle ktoś mnie do siebie przytulił i pocałował w czoło. Wiedziałam, że to Christopher. Czułam jego perfumy, a poza tym żaden z pozostałej dwójki nie zrobił by tego. Zastanawiało mnie też czemu mnie jeszcze nie zabiją tylko każą cierpieć.
-No zabijcie mnie!-wrzasnęłam wyrywając się chłopakowi. Wstałam twarzą w twarz do Victor i otarłam łzy.-Podetnijcie mi gardło! Czemu mi tego nie zrobicie?! Czemu?!-krzyczałam, a Alex z uśmiechem spojrzała na mnie. Wyglądała jakby moje cierpienie ją wzmacniało.
-Bo chcemy byście oboje cierpieli... Ty z powodu winy, a on widząc cię w takim stanie umiera od środka...-wymamrotał Ian i oparł się o ścianę. Podeszłam do niego i nie zobaczyłam w jego oczach ani trochę miłości.
-Nasze uczucie to była pozorna gra? Chciałeś bym rozpaczała po twojej stracie?-spytałam szukając jego wzroku, który cały czas unikał mojego spojrzenia.-To się myliłeś! Nie będę rozpaczać, tylko dlatego, że byłeś takim sukinsynem! Ale dlatego, że mnie wykorzystałeś...-powiedziałam i dałam mu w twarz. Ten momentalnie złapał mnie za rękę i już chciał uderzyć, ale Chris go obalił. Zaczęli się bić, a Victor stał z boku z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy. Nagle coś uderzyło mnie w tył głowy, a ja opadłam na ziemię. Słyszałam już tylko krzyk Chrisa i kłótnię chłopaków z Alex.
-Co ty zrobiłaś?! Nie możemy zawieźć jej na pogotowie!-krzyczał któryś i nie obchodziło ich, że odpływam. Tylko Chrisa interesowało co się ze mną dzieje. Ukląkł przy mnie i uniósł lekko moją głowę uciszając przy tym chłopaków. A ja odpłynęłam.
***
                 Obudziłam się na łóżku w tym samym miejscu co wcześniej, a nie widząc nikogo koło mnie chciałam uciekać gdzie pieprz rośnie. Gdy otwierałam drzwi wyjściowe przede mną pojawił się wysoki mężczyzna. Oczy miał ciemne i poważne, a na sobie mundur policyjny. Wystraszona odskoczyłam do tyłu, a on uniósł dłonie w geście poddania.
- Chciałem tylko sprawdzić jak idzie zbieranie dowodów.-powiedział spoglądając w stronę piwnicy. Podążyłam za jego wzrokiem i szybko zbiegłam po schodach prowadzących w tamto miejsce.  Widząc na dole kilku policjantów zebranych w jednym miejscu przedarłam się przez nich. Widząc na ziemi martwe ciało zamarłam w bez ruchu. Po moim policzku spłynęłam jedna łza, a za nią kolejna i kolejna. Przymknęłam oczy i upadłam na kolana. Ciemne włosy chłopaka kleiły się mu do twarzy, a oczy były zamknięta. Klatka piersiowa nie unosiła się, co dawało tylko jedno do zrozumienia. Jedyna osoba, która mi pozostała zginęła. Funkcjonariusze policji próbowali mnie od ciągnąc, ale nie dawałam się. Nie mogłam go opuścić teraz. Nie zdążyłam mu wyznać co do niego czuję.Oparłam głowę o jego tors i rozpłakałam się na dobre. Chris zginął... Nie miałam pojęcia w jaki sposób, ale na pewno z mojego powodu.
________
Od autora: Jest strasznie krótki, ale za to dzieje się w nim trochę. Isabel dowiaduje się całej historii no i ginie... Christopher... Postanowiłam tak to zakończyć. Jeszcze tylko epilog, do którego chcę przyłożyć się jak do żadnego z innych rozdziałów. Liczę na wasze szczere opinie w komentarzu;)

3 komentarze:

  1. Jak mogłaś uśmiercić Chrisa? ;( I już kończysz? Rozdział super, ale smutny :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutny.. Jak mogłaś to zrobić ?? Eh.

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurczę...jak wiesz ja też uwielbiam zabijać bohaterów i rozwalać całą akcje ale szkoda mi Chrisa bo kurcze polubiłam go :)
    Smutno.
    Rozdział jak najbardziej mi się podoba :)
    Czekam na epilog :****

    OdpowiedzUsuń